Jaśnie Pan/Pani Urzędnik

Zachciało mi się kupić samochód.

I to był błąd.

Duży błąd.

Samochód, jak wiadomo, trzeba zarejestrować.

Wziąłem pod pachę wszystkie dokumenty związane z rejestracją, wsiadłem do nowego autka i jadę do urzędu, żeby dokonać rejestracji.

URZĄD DZIELNICY WARSZAWA BEMOWO

Wchodzę do Urzędu. W drzwiach stoi uzbrojony we władzę ochroniarz i pyta mnie donośnym głosem: „Pan w jakiej sprawie ?”

Kłaniam się uniżenie i odpowiadam: chciałem zarejestrować samochód.

„To proszę założyć na twarz maskę”.

Ale nie mam maski.

„To Pan nie wejdzie”.

Widzę, że nie ma co dyskutować. Wychodzę, licząc na to, że gdzieś w pobliżu maseczkę kupię i będę mógł wejść, ale w drzwiach mijam się z innym obywatelem, który bez maski wchodzi do urzędu, przechodzi obok ochroniarza i ten go nie zatrzymuje.

Myślę: jeśli jemu się udało to i ja potrafię. Pomyłka. Ochroniarz już bez cienia uprzejmości, po raz kolejny zabrania mi wejść. Tym razem nie kłaniam się tylko pytam: dlaczego ten Pan wszedł bez maski a ja nie mogę ?

Na to słyszę: Bo ten Pan jest pracownikiem !!!

NO I SIĘ ZACZĘŁO.

200 GODZIN MIESIĘCZNIE SPĘDZAM W SZPITALACH. NIE WYOBRAŻAM SOBIE ŻE MÓGŁBYM NIE ZAŁOŻYĆ MASKI, WYMAGAJĄC TEGO OD DZIECKA LUB RODZICÓW DZIECKA.

Ale urzędnikowi wolno. On może wchodzić i chodzić po urzędzie bez maski na twarzy, a petent (czytaj: kmiotek, goguś, zakała, cholera) czyli człowiek gorszej kategorii musi maskę założyć. Musi gdyż mógłby jaśnie pana/ią urzędnika zarazić. Kichnąć, kaszlnąć, beknąć. A poza tym to jaśnie pan/i urzędnik nie ma ochoty na gębę petenta patrzeć – i to może jest najważniejszy powód.

Widzę, że nie ma co z ochroniarzem dyskutować.

Wychodzę.

Za mną z urzędu wychodzi sympatyczna Pani. Po wyjściu zdejmuje z twarzy maskę. Podchodzę i pytam: proszę Pani czy może mi Pani sprzedać swoją maskę bo nie chcą mnie wpuścić do urzędu ? Widzę zdziwienie w oczach, ale po sekundzie Pani wręcza mi maskę i mówi. Proszę bardzo, dla pana za darmo.

Grzecznie dziękuję. Zakrywam antyspołeczną gębę i wchodzę.

Pierwsza rzecz o jaką proszę to spotkanie z naczelnikiem urzędu. Dowiaduję się, że ja do naczelnika wejść nie mogę, ale on przyjdzie do mnie. Czekam. Po chwili zjawia się mężczyzna – oczywiście bez maski. Tłumaczę co się stało. Widzę znudzenie w oczach, pogardę.

Słyszę: „Jak ma Pan jakieś zastrzeżenia co do naszej pracy to proszę się skontaktować z burmistrzem”. Jak to z burmistrzem ?

„Tak, z burmistrzem”.

Dobrze a gdzie mogę zastać ?

„Nie zastanie Pan, bo trzeba się najpierw telefonicznie zapisać”.

Koniec rozmowy.

Do urzędu przyszedłem w innym celu. O mały włos zapomniałbym w jakim. Przypomniałem sobie. Idę na pierwsze piętro do wydziału komunikacji rejestrować samochód.

Pan w moim wieku przejrzał papiery i mówi: „ale brakuje jednej faktury”.

Pytam: jakiej faktury, przecież fakturę zakupu samochodu przeze mnie mam, więc o jaką fakturę jeszcze chodzi ?

„Musi Pan dostarczyć fakturę zakupu samochodu przez poprzedniego właściciela, bo inaczej samochodu nie zarejestrujemy”.

Ale ja samochód kupiłem w Łodzi i nie wiem czy taką fakturę dostałem.

„Niestety ta faktura jest potrzebna i nic Panu nie pomogę”.

Jaśnie Pan, „jego urzędnicza królewska mość” pokazała kto ma władzę.

Pochylam głowę. Wracam do domu.

W domu cud. Przeglądam papiery zakupu i widzę, że faktura o którą pytał „król, urzędnik” jest w moim posiadaniu. Biorę ją ze sobą, do samochodu i z powrotem do urzędu.

Trafiłem do innego „króla” . Ponieważ miałem już wszystkie dokumenty to „król” przez chwilę nie wiedział jak mi okazać swoją potęgę, ale bardzo szybko oprzytomniał i z miłym uśmiechem zapytał się czy byłem na dzisiaj zapisany ?

Jak to zapisany. Przecież przed godziną byłem u pana kolegi, który kazał mi dostarczyć jeszcze jeden dokument i powiedział, że jak będę go miał to żeby do niego przyjść (pewno nie myślał, że z Warszawy do Łodzi i z powrotem tak szybko obrócę).

„Ale ja się pytam czy Pan był na dzisiaj zapisany ?”

Ale ja tłumaczę Panu, że byłem już u Pana kolegi, który kazał mi wrócić z dokumentem. Jakbym nie był zapisany to bym nie przychodził – skłamałem.

„To proszę mi podać nazwisko”.

Podałem.

„Ale ja Pana nie widzę na liście. Na którą godzinę był Pan zapisany ?”

Na dziesiątą – kolejne kłamstwo.

„Na dziesiątą. Nie ma Pana na liście”.

To widocznie jakaś pomyłka, odpowiadam.

ZADZIAŁAŁO. KRÓL OKAZAŁ ŁASKĘ (ale jak się miało za chwilę okazać, na krótko).

Przejrzał papiery. Przyjął wniosek. Następnie zapytał: „Czy przyjechał Pan tym samochodem ?” Odpowiadam z uśmiechem „Tak”. Niezbyt zadowolony z tej odpowiedzi stwierdził „Proszę podać w takim razie numer, który jest na nalepce na przedniej szybie”. Zszedłem do samochodu. Numer zapisałem, zrobiłem jeszcze zdjęcie i wróciłem. Będąc prawie pewnym sukcesu czekam co będzie dalej.

Słyszę: „Jeszcze są potrzebne tablice rejestracyjne”.

Ale przecież przed chwilą byłem przy samochodzie i nic mi pan wcześniej nie mówił o tablicach.

„Nie mówiłem bo myślałem (proszę zwrócić uwagę – urzędnik myślał (sic!) że pan wie o tym, że trzeba je przynieść”.

Nie, nie wiedziałem.

Po raz kolejny schody na dół. Zdejmowanie tablic. Myślałem, że jeszcze zostały mi schody do góry i będzie sukces, ale niestety nie. W drzwiach ochroniarz, koło którego przechodziłem już z pięć razy zatrzymuje mnie i pyta „A Pan to dokąd ?”. Mój mózg, który ogarnął doktorat, kilkadziesiąt artykułów w zagranicznych czasopismach medycznych, zdębiał. Stupor, synapsy przestały pracować.

Minęło kilkanaście sekund zanim przekaźniki odżyły. Jak to dokąd, do wydziału komunikacji. „A po co ?”. Jak to po co, przecież widzi pan, że z tablicami rejestracyjnymi, a poza tym przechodziłem już koło pana kilka razy i jakoś nie było problemu z wejściem. „Może Pan i przechodził, ale ja Pana nie widziałem”. Przyglądam się: oczy są, źrenice wyglądają na zdrowe, czaszka kształtna, powinna zawierać mózg, a tu nie wygląda, żeby jakieś wyższe czynności intelektualne funkcjonowały.

Przypomniałem sobie zajęcia z psychiatrii: Proszę pana byłem już dzisiaj w wydziale kilka razy, idę zanieść tablice rejestracyjne, bo poprosił mnie o to pan z wydziału. Czy jest to jasne ?

„Tak, proszę wejść”.

Schody do góry.

„Miły” pan urzędnik wziął tablice. Przykleił na nich jakieś znaczki i oddał. Następnie wręczył mi tymczasowy dowód rejestracyjny i stwierdził, że za miesiąc należy przyjść po stały, ale wcześniej trzeba się zapisać.

SUKCES, SUKCES, SUKCES – o nie !!!!

Czy mogę się zapisać już dzisiaj, pytam ? „Tak, zapiszę Pana na 30 sierpnia na godzinę 12:00”.

Proszę Pana ale 30-go pracuję  i nie będę mógł przyjechać. Proszę mnie zapisać na 31 sierpnia.

Na to słyszę:

NIESTETY NIE MOGĘ PANA ZAPISAĆ NA 31 SIERPNIA BO NIE MAM JESZCZE KARTKI NA TEN DZIEŃ !!!!

I już wiem, że przegrałem. Żadne argumenty nie trafiły, „król” powiedział, że nie zapisze, że trzeba dzwonić i zmienić termin na 31-go, jak będzie kartka. Inaczej się nie da.  

Cóż robić. Głowa nisko, postawa służalcza, „ruki pa szwom”. Wziąłem co było do wzięcia i schody w dół.

Pewno jesteście Państwo ciekawi jak ta historia się skończyła ?

Jeszcze się nie skończyła.

Dzwonię od tygodnia , żeby zarezerwować termin odbioru dokumentu. Jak można było przewidzieć nikt nie odbiera telefonów.

Próbowałem się umówić z panią burmistrz. Również od tygodnia nikt nie odbiera.

Za to w społeczeństwie przybył jeszcze jeden niewolnik, któremu urzędnicy w ciągu kilku godzin pokazali gdzie jego miejsce.

P.S.

Buddyści twierdzą, że karma wraca.

W jednym ze szpitali w których pracuję, 40 letnia kobieta umiera po kilku operacjach z powodu zapalenia wyrostka. Przez dwa tygodnie nie mogła się dostać do lekarza. Jak już trafiła na stół operacyjny to chirurdzy nie wiedzieli co zrobić. Mówiąc kolokwialnie, wszystko w brzuchu zgniło. W XXI wieku pacjentka umiera z powodu zapalenia wyrostka, czego ja nie widziałem od lat – a tak naprawdę umiera z powodu ludzkiej głupoty.  

Urzędnikom – może nie wszystkim, ale na pewno tym z Urzędu Dzielnicy Warszawa Bemowo – wydaje się, że wszystko im wolno. Covid uwolnił w nich poczucie władzy, wyższości, pogardy dla innych ludzi. Myślą, że będzie już tak zawsze. A ja myślę i marzę, że nie będzie. Że karma w którą wierzą buddyści, prędzej czy później wróci. Że zło, które covid w ludziach obudził, uderzy w nich samych. Że kłamstwa, którymi nas karmią uderzą również w nich, a pogarda dla innych ludzi dotknie również każdego z nich.  

A tymczasem, czekając na taki zwrot akcji, biorę się za leczenie dzieci – również dzieci urzędników.

9 myśli w temacie “Jaśnie Pan/Pani Urzędnik

  1. Nicka's awatar Nicka 14 kwietnia 2021 / 18:04

    To i tak dobrze, że byłeś na miejscu rejestrującego auto a nie pani z wyrostkiem.
    Ostatnio bylam w szpitalu na badaniach i było porównywanie jak w urzędzie. Teraz wszędzie są procedury do których należy się „bezwzględnie stosowac”. I wszyscy jesteśmy ofiarami tych procedur. Obojętnie na jakim odcinku.

    Polubienie

    • kuferdoktora's awatar kuferdoktora 15 kwietnia 2021 / 08:10

      To jest wybór ludzi, którzy pozwolili sobie odebrać wolność.
      W medycynie procedury powinny być na planie dalszym. Najważniejsze powinno być dobro chorego, wiedza i doświadczenie. Godząc się na zastraszenie i odebranie wolności ludzie zgodzili się na medycynę taką jaką mają, a wielu pracowników służby zdrowia otrzymało wymówkę, która pozwala nie zajmować się chorymi. Gdy umrze moje pokolenie lekarzy, a my mamy już z górki, to nikt nie będzie chciał Państwa leczyć. Co gorsze, nikt nie będzie umiał leczyć, a wiem to bo prowadzę „pseudo zajęcia” ze studentami. Większość studentów ostatniego roku medycyny nie umie nic.
      Niestety pacjentów mi nie szkoda. Dlaczego ? Dlatego, że ja wkrótce odejdę, ale młodsi ode mnie zostaną w świecie, który sami sobie stworzyli i na który się zgodzili. Ludzie godząc się bezmyślnie na procedury, zgodzili się że będą ofiarami tych procedur, więc proszę teraz nie narzekać.

      Polubienie

      • Nicka's awatar Nicka 15 kwietnia 2021 / 15:01

        Gdyby było to takie zerojedynkowe jak Pan pisze, to również nie byłoby takiej sytuacji o której Pan pisze w urzędzie. Niewątpliwie waga sprawy lekarz-urzednik jest inna. Pozdrawiam serdecznie.

        Polubienie

      • kuferdoktora's awatar kuferdoktora 11 marca 2023 / 17:00

        Napisałem w poprzedniej odpowiedzi „więc proszę nie narzekać” i nie spodobało mi się to. Chciałbym przeprosić wszystkich, którzy nie chcieli i nie godzą się na taki świat. Przecież jest mnóstwo wspaniałych, mądrych dobrych młodych ludzi, którym nie podoba się to samo co i mnie. Przepraszam Was bo Wy nie godzicie się na świat procedur, dehumanizacji, pozbawiony uczuć. Macie jak najbardziej prawo narzekać.

        Polubienie

Dodaj odpowiedź do kuferdoktora Anuluj pisanie odpowiedzi