13.01.2021 odeszła nasza Najukochańsza Suczka – Kora. Była z nami prawie 8 lat. Była naszym Szczęściem, Radością, Miłością.
Koreczka urodziła się 22.03.2013 roku. Gdy pojechaliśmy po Nią miała niewiele ponad 2 miesiące. Była pierwszym pieskiem z całego miotu, który podszedł do nas i zaczął się przytulać, dlatego została. Od początku była uosobieniem radości. Mała iskierka, której wszędzie było pełno, ciekawa wszystkiego, pogodna.

Jak zaczęła dorastać okazało się też jak jest mądra. Nie potrzebowała treningu, zachęty do nauki. Chodzenie przy nodze, na smyczy to był jeden dzień nauki. Jazda samochodem, żaden problem, 100 km – 200, albo spała na tylnym siedzeniu, albo rozglądała się przez okno, bo przecież tyle ciekawych rzeczy wokół. W lesie bez smyczy (wiem, że nie wolno) nie odbiegała daleko, i na każde zawołanie była natychmiast przy nas.

W niespełna rok przygarnęliśmy drugiego pieska, ze schroniska. Biedny, wygłodzony, wylękniony, chodzące cierpienie. Koreczka nigdy na niego nie zaszczekała. Przygarnęła i zaopiekowała się nim od pierwszego dnia. Nawet nie zawarczała na niego przy karmieniu.

Uczyła go świata. Na spacerach pilnowała, żeby za daleko nie odbiegał. Jak zgubił zabawkę w lesie wystarczyło powiedzieć „Korcia poszukaj piłeczki bo Neronek gdzieś zgubił”. Dotąd biegała z noskiem przy ziemi, aż znalazła. Wtedy nie zabierała i nie przynosiła, tylko pokazywała Neronowi gdzie zgubił, a on przynosił zabawkę do nas. Jak za głośno słuchałem muzyki to przychodziła i cichutko szczekała, żebym przyciszył. Rozumiała wszystko co się do niej mówiło i jak się o coś prosiło to natychmiast to robiła. Środkiem miasta mogliśmy iść razem, po chodniku, między ludźmi, bez smyczy a nie odeszła od nogi nawet na krok.
Nasza Sunieczka zachorowała w listopadzie ubiegłego roku. Próbowaliśmy ratować Ją za wszelką cenę. Cierpiała niewyobrażalnie. Miała czterokrotnie nakłuwane osierdzie, raz uratowaliśmy ją po zatrzymaniu krążenia. Badania, wenflony, kroplówki, leki, operacja. Wszystko z pokorą, bez skargi, z oddaniem i miłością. Tylko oczy wylęknione błagały o cud.

Gdy nie było już szans, gdy cierpienie pokonało nadzieję trzeba było uśpić.
Oddałbym wszystko co mam, żeby nasz Skarb mógł przeżyć. Nasza Sunia nie zrobiła nigdy, nikomu żadnej krzywdy. Była tylko miłością i oddaniem. Dlaczego odeszła, a tyle zła zostało? Dlaczego to tak strasznie boli?

Koreczko – nasz Kochany Piesku. Byłaś z nami 8 lat.
Dziękujemy Ci za wszystko co nam dałaś.
Dziękujemy Ci za nieopisaną miłość, za radość którą wniosłaś w nasze życie.
Dziękujemy Ci za przywiązanie, za wierność, które było widać w Twoich oczach.
Dziękujemy Ci za merdanie ogonkiem na powitanie, mokry nosek i pachnące słońcem futerko, do którego zawsze mogłem się przytulić gdy wokół było smutno i szaro.
Bądź z nami nadal – proszę, i do zobaczenia wkrótce.